poniedziałek, 18 stycznia 2021

Strach ma... cztery pary oczu

Tytuł: Strach ma... cztery pary oczu
Liczba rozdziałów: One Shot
Gatunek: yaoi, romans
Para: Magnus Bane x Alexander Lightwood
Seria: Dary Anioła, Shadowhunters
Ograniczenia wiekowe: Brak
Info/Uwagi: Każdy się czegoś boi. Nawet wytrenowany anielski wojownik.

 

 

STRACH MA... CZTERY PARY OCZU


- MAGNUS!
Pełen przerażenia krzyk przeszył powietrze. Magnus, do tej pory skupiony na odmierzaniu odpowiednich proporcji mikstury, podskoczył przestraszony i upuścił trzymaną w ręku pipetę. Tylko cud, albo łaska Anioła, (w końcu w mieszkaniu znajdował się Nocny Łowca, więc protekcji z Niebios nie można było wykluczyć) sprawiły, że nie upadła tam gdzie nie powinna. Wysadzając tym samym całą kamienicę w powietrze.
- MAGNUS!
Krzyk się powtórzył i Czarownik porzucił myśli o potencjalnej katastrofie. Bo, jak słychać, całkiem namacalna, miała miejsce tu, w jego mieszkaniu. Alec przecież nie krzyczałby tak bez powodu! Może jakieś demony sforsowały zabezpieczenia? I chociaż wydało mu się to mało prawdopodobne, na razie nie mógł wykluczyć żadnej możliwości.
- MAGNUS!
Pędem pognał do łazienki.
- Alexander? – spytał, a jego palce otulała magia. Chyba niepotrzebnie. Zdezorientowany rozejrzał się dookoła. Ani śladu demonów, mrocznych Czarowników czy choćby zwykłych włamywaczy. Tylko Alec, ubrany w same bokserki, z przerażeniem wpatrujący się w… brodzik?
- Alexander? – powtórzył strzepując z palców resztki magii. W powietrze uniósł się zapach ozonu. – Kochanie? – Tak przerażonego chłopaka jeszcze nie widział. No może w Piekle, gdy wszyscy byli o krok od śmierci. Ale tak poza tym to nie. – Co się…
- Zabierz TO! – Łowca niemal pisnął, wskazując palcem brodzik.
Jeśli Magnus miałby być szczery, kompletnie nic z tego nie rozumiał. Miał ten brodzik, już kiedy Alec się do niego wprowadził. Wtedy jakoś mu nie przeszkadzał. Poza tym to był bardzo ładny brodzik. Biały, z lekkim tęczowym połyskiem, sprowadzony aż z Włoch i podrasowany magią, tak by nie trzeba było go myć.
- Kochany… - Chciał położyć dłoń na ramieniu partnera, ale ten się odsunął. Westchnął zrezygnowany. – Jeśli chciałeś zmienić wystrój wystarczyło powiedzieć. Na pewno dojdziemy do jakiegoś konsensusu. – Kochał Aleca, jak wariat, ale nie wierzył w jego zmysł designerski.
Chłopak zamrugał kilka razy. Z jego twarzy biło czyste przerażenie i Magnus zaczął się zastanawiać czy jego ukochany nie oszalał. To się czasem zdarzało Łowcom. Bezustanna walka z wszelkimi okropieństwami, w końcu, pozostawiała ślad na psychice.
- Nie chodzi o brodzik. – Głos Aleca drżał. – Tylko o to paskudztwo w środku! Zabierz to!
Zaintrygowany Magnus uważniej przyjrzał się brodzikowi. Najpierw nie zobaczył nic szczególnego. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niego, co tak przeraziło nieustraszonego Nefilim. Prawie parsknął śmiechem, jednak powstrzymał się w ostatniej chwili; śmianie się ze swojego chłopaka mogło grozić celibatem. Zamiast tego schylił się i podniósł to coś. Kątem oka dostrzegł, jak Alec się wzdrygnął. Niemal na pewno usłyszał gardłowe FUJ, z ust chłopaka. To było dla Magnusa zdecydowanie za dużo. Zaczął chichotać.
- Cała ta afera z powodu malutkiego pajączka? – Wyciągnął ku ukochanemu dłoń ze zwierzątkiem. Alec instynktownie cofnął się kilka kroków, aż trafił na ścianę.
- Wcale nie takiego małego – burknął czerwieniąc się.
Magnus przyjrzał się pająkowi. Miał może ze dwa centymetry, zdecydowanie widywał, w swoim życiu, większe. Na przykład wtedy, w Australii, gdy Ragnor… Ale może lepiej nie wspominać o tym Alecowi.
- Chcesz mi powiedzieć, że anielski wojownik, wytrenowany w zabijaniu demonów, który bez mrugnięcia okiem zszedł do Piekła, przynajmniej dwa razy uratował świat i przeżył dzieciństwo z Jace’em Horondale’m, boi się pająków?
Teraz już nawet uszy Aleca były czerwone.  A sam chłopak wyglądał jakby marzył tylko o tym, by podłoga się pod nim rozstąpiła i pochłonął go niebyt.
- Nikt nie jest doskonały – burknął zawstydzony. – I czy możesz go, w końcu, stąd zabrać? – Jego głos stał się nagle płaczliwy.
Magnus nie miał serca znęcać się dłużej nad ukochanym (wciąż pamiętał też o groźbie celibatu). Zamknął pająka w dłoniach i, uważając by nie zrobić mu krzywdy, ruszył na taras. Czyjś strach nie powinien decydować o życiu lub śmierci kogoś innego. Tę prawdę przyswoił sobie już dawno temu.
- Tylko umyj ręce! – Usłyszał jeszcze za sobą krzyk Aleca. Nie mógł się nie uśmiechnąć. Ten chłopak był naprawdę uroczy.
Wypuściwszy pająka posłusznie wyszorował ręce w kuchennym zlewie. Nie chciał podpaść ukochanemu, nie kiedy był w takim stanie. Wrócił do łazienki gdzie Alec zmierzył go podejrzliwym spojrzeniem.
- Pająk poza granicami mieszkania a rączki czyste – zakomunikował wyciągając w stronę chłopaka, wciąż wilgotne, dłonie. Dopiero wtedy Alec odetchnął z ulgą, jego ciało zaś, opuściło napięcie, z którego Magnus nawet nie zdawał sobie sprawy. Wiedział, że chłopak się bał, ale nie podejrzewał, że wszystkie nerwy Łowcy były napięte, jak postronki.
- Przepraszam – mruknął Alec krzyżując ręce na piersi, jakby chciał w ten sposób odgrodzić się zarówno od Magnusa, jak i całej żenującej sytuacji. Było mu naprawdę wstyd. Nocny Łowca nie powinien urządzać scen z powodu pająka.
- Nie masz, za co przepraszać. – Magnus podszedł do chłopaka i rozplótł jego ręce. A potem przytulił. Mocno. – Sam powiedziałeś, że nikt nie jest doskonały.
- Ty jesteś.
Magnus zachichotał.
- Mam więcej wad niż jakakolwiek ustawa przewiduje. Zapytaj Ragnora albo Raphaela. Stwierdzą, że zabrakłoby nieśmiertelności, by je wszystkie wymienić. A zaraz potem zaczęliby przerzucać się moimi przywarami, odpowiednio wszystko komentując… – zawahał się. – Wiesz… Może lepiej ich nie pytaj.
Alec parsknął śmiechem, bo akurat tę scenę można było sobie łatwo wyobrazić.
- Dla mnie jesteś – poprawił się, czym wywołał u Magnusa szybsze bicie serca. Złapał chłopak za brodę i zmusił, by na niego spojrzał.
- A dla mnie ty jesteś idealny. I żadna arachnofobia tego nie zmieni. – Pocałował ukochanego w usta. – Mogę wynosić pająki z każdego pomieszczenia w domu, do samego końca świata, jeśli tylko będę robił to dla ciebie – zapewnił.
Tym razem to serce Aleca zaczęło bić szybciej.
- To najpiękniejsza wersja „kocham cię”, jaką od ciebie usłyszałem. – Wtulił twarz w szyję Bane’a. – Czym na ciebie zasłużyłem?
Magnus nie był do końca pewny, kto w tym związku, zasłużył na kogo, ale na wszelki wypadek zrezygnował z dyskusji. Tylko mocniej przytulił Aleca.
- Byciem najsłodszym, najbardziej uroczym i najpiękniejszym chłopcem na świecie.
- Jestem Nocnym Łowcą, nie mogę być uroczy – zaprotestował Alexander, ale jakoś tak niemrawo. Jakby kłótnia, wciąż o to samo, wydawała mu się stratą czasu.
- Powiedz mi, Aniele… - Bane wplótł palce we włosy ukochanego. – Jak ci się udało przetrwać w Instytucie? Przecież takie stare gmaszyska to istne magnesy na pająki.
Alec zadrżał na samo wspomnienie ośmionogiego potwora, sprzed chwili.
- Church wszystkie zżerał. – Odsunął się od mężczyzny i rzucił pełne pogardy spojrzenie w stronę Prezesa Miau. Który zaniepokojony, czy raczej zaintrygowany, tak długim przebywaniem obu właścicieli w miejscu kaźni, postanowił przekonać się, w czym rzecz. I czy była szansa, że przy życiu (tam, w końcu była WODA) pozostał ktoś, kto mógł miziać po brzuszku i otwierać puszki z jedzeniem.
- Nie był rozpieszczony, jak ten tutaj.
Najpierw Magnus chciał bronić pupila, ale zaraz przypomniał sobie znudzone spojrzenie, jakim Prezes obdarzał ptaki za oknem.
- Fakt – przyznał w końcu. – Miau nie jest najlepszym przedstawicielem swojego rodu. I mówię to z bólem serca, bo najwidoczniej to ja go zniszczyłem… Ale obiecuję, że ci to wynagrodzę! – Położył dłoń na wysokości serca i oznajmił uroczystym tonem. – Przysięgam, że zajmę się każdym pająkiem, jaki pojawi się w zasięgu twojego wzroku!
Alec, który po cichu liczył, na jakieś zaklęcie obronne, uniemożliwiające wszystkim pająkom świata, dostanie się do mieszkania, stłumił jęk zawodu.
- Dziękuję. – Dał Magnusowi szybkiego całusa w policzek. – A teraz… Czy mógłbyś wyjść? Chciałbym wziąć prysznic.
Kocie oczy momentalnie rozbłysły a na twarzy Magnusa pojawił się szeroki, trochę drapieżny uśmiech. Jeden z tych, które tak bardzo działały na Aleca. Nagle Łowca poczuł, że wcale nie chce, by jego chłopak wychodził.
- Może lepiej zostanę? – Magnus chyba też nie miał ochoty opuszczać łazienki. – Wiesz, tak na wszelki wypadek. Kto wie, czy w kącie nie czai się jeszcze jakiś pająk?
Alec popatrzył na niego spod zmrużonych powiek.
- Rozbieraj się.

3 komentarze:

  1. ❤️ Alec i arachnofobia, brzmi tak nieprawdopodobnie a jednak cudownie...cieszę się, że wróciłaś do pisania.. dużo pomysłów i weny Malec życiem ❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie też się zdziwiłam, kiedy przeczytałam, że Alec boi się pająków. Przecież one są takie słodkie a on na co dzień walczy z demonami ;). Ale po chwili wydało mi się, to nawet urocze :). A po przeczytaniu Zaginionej księgi bieli, po prostu musiałam o tym napisać :).

      Dziękuję <3. Duże ilości weny zawsze mile widziane :D. Pomysły też, przyjmę w każdej ilości ;).

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Ta książka była cudowna pod każdym względem

      Usuń