Przepraszam za błędy!
Tytuł: Koszmar
Liczba
rozdziałów: one-shot
Gatunek: yaoi
Para: NicolasxWorick
Ograniczenia wiekowe: +18
Info/Uwagi: Cosik nie wyszło… :(
Gatunek: yaoi
Para: NicolasxWorick
Ograniczenia wiekowe: +18
Info/Uwagi: Cosik nie wyszło… :(
KOSZMAR
Obudził
się zlany potem. Pod powiekami nadal krążyły resztki koszmaru, który wyrwał go
ze snu. Wspomnienia z przeszłości, od której chyba nigdy się nie uwolni.
Pozostanie w nim, aż do parszywego końca.
Przetarł
oczy, pragnąc pozbyć się wizji zawieszonych pomiędzy snem a jawą. Dopiero wtedy
odkrył, że nie jest w pokoju sam. Tylko jedna osoba była w stanie poruszać się
na tyle bezszelestnie, by oszukać jego zmysły. Nawet wtedy, gdy były one
przytępione nocnymi koszmarami.
-Nic?
Poczuł
ugięcie materaca, a zaraz potem owionął go zapach wody kolońskiej przyjaciela.
Wszystko, jak zwykle, w absolutnej ciszy.
Sięgnął
do lampki nocnej, chcąc wpuści do pokoju, trochę więcej światła, niż to, jakie
dawała uliczna latarnia, próbująca przebić się, swym blaskiem, przez brudne
szyby. Lecz nie dotarł nawet do końca łóżka. Jego ręka, delikatnym, acz
stanowczym ruchem została przyszpilona do pościeli. Zrozumiał aluzje. Nicolas
nie miał ochoty na rozmowy.
-Co
tam, partnerze? – Dobrze wiedział, że mężczyzna go widzi. Przynajmniej na tyle,
by zrozumieć, co mówi – Też miałeś zły sen? – Wolną ręką wodził po nagich
plecach brunetach. Aż lepiły się od potu. – I teraz boisz się spać sam? – Na
widok miny przyjaciela, jego wargi wykrzywił wredny uśmiech. – Zgadłem? Chodź,
zmieścimy się. – Spróbował się przesunąć i wygospodarować więcej miejsca na
wąskim łóżku. Lecz uścisk dłoni nie zelżał ani na moment, skutecznie
uniemożliwiając mu zmianę pozycji. To też zrozumiał bezbłędnie.
-Rozumiem…
Masz ochotę? – Bardziej stwierdził niż spytał. I tym razem odpowiedź nadeszła
przez gesty.
Pocałunek
był delikatny, zupełnie jakby Nicolas sprawdzał, czy on też tego chce. Nigdy
nie robili nic wbrew temu drugiemu.
Z
przyjemnością oddał pieszczotę, smakując tę niezwykłą mieszankę, zarezerwowaną
jedynie dla Nica. Połączenie ulubionego piwa i… narkotyków. Dziś smak Celebrera
był bardziej wyczuwalny. Nic dziwnego, popołudniu brunet znów zerwał się ze
smyczy. To tłumaczyło jego powolne ruchy… Zdążył się już wyszaleć. Nie żeby
narzekał, takie tempo idealnie mu dzisiaj pasowało. Chciał jak najdłużej zatrzymać
partnera przy sobie.
-Chcesz
być na dole czy na górze? – spytał kiedy przerwali pocałunek, by nabrać
powietrza.
Nicolas
z całą pewnością nie był w nastroju do rozmów. Znów postanowił by jego ruchy
udzieliły odpowiedzi. Dosłownie zawisnął nad nim, kolanem moszcząc sobie
miejsce pomiędzy jego nogami. Nadal także, przyciskał mu dłoń do łóżka, co
zaczynało być trochę niewygodne. Zwłaszcza, że miał ochotę także drugą rękę
poczuć ciepło, jakie promieniowało od półnagiego ciała kochanka.
-Rozumiem…
- Palcem wodził po tatuażu na plecach bruneta. Nie musiał go widzieć, by
bezbłędnie szkicować wyryty na skórze wzór. Znał go na pamięć. Sam miał
przecież identyczny. – Ale możesz mnie puścić… Nigdzie ci nie ucieknę…
Nicolas
chwilę mu się przyglądał, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. W końcu bezgłośnie
poruszył ustami, zadając pytanie, które miało być znane tylko jemu.
-Tak,
Nic… Obiecuję. – Odpowiedział również jedynie poruszając ustami. I dla
potwierdzenia swoich słów, złożył na czole kochanka krótki pocałunek. Dopiero
wtedy ten zabrał rękę.
Wplótł
uwolnione palce w czarne kosmyki, uśmiechając się przy tym nieznacznie.
Uwielbiał to robić. Włosy Nicolasa, wbrew rozsądkowi i ogólnej opinii były
niezwykle miękkie. W dodatku pachniały jego ulubionym szamponem.
-To
jak? – Przeniósł pieszczotę na kark. – Możemy zaczynać?
Nie
czekając na odpowiedź, sięgnął obiema rękami do bokserek partnera. Wsunął
dłonie pod cienki materiał i zacisnął je na pośladkach. Nic jęknął, bynajmniej nie
z bólu.
-Hej,
hej! Musimy, być cicho! Nie chcesz chyba obudzić… - zamilkł nim skończył zdanie.
A zaraz potem roześmiał się z własnej głupoty. Kazać głuchemu być cicho! To tak
jakby niemowę zrobić mówcą, albo postawić ślepego na czatach. Albo jego wysłać
do zakonu.
-Starzejesz
się Worick… A ty nie przytakuj! – Sprzedał Nicolasowi solidny cios w potylicę,
widząc, że partner patrzy na niego z politowaniem, w dodatku kiwając głową. –
Ech… I romantyczny nastrój diabli wzięli! Koniec tego dobrego. Wyskakuj z gatek.
– Zaczął pomagać brunetowi w pozbyciu się zbędnej części garderoby. Z nim nie
było takich problemów. Zwykle sypiał nago. Tej nocy też. Nie minęła nawet
chwila i obaj nie mięli na sobie nic. Zniknęła też kołdra, do tej pory
szczelnie zasłaniająca Woricka.
Wyraźnie
czuł ciepło drugiego ciała, tak blisko jego własnego. Gorący oddech przyjaciela
sunący mu po szyi, ręce badające każdy skrawek skóry, delikatnie, bez
pośpiechu. Zupełnie jakby robiły to po raz pierwszy.
-Mam
nadzieję, że Allie… - Nie dokończył myśli, bowiem w tej samej chwili Nic
spojrzał mu prosto w twarz. A w jego oczach widział nie tyle wyrzut, co…
Rozczarowanie.
I coś jakby żal. Smutek… Że nawet w takiej chwili wspomina o kobietach. Tych,
które jego uwielbiały, jednocześnie bojąc się i gardząc towarzyszącym mu
Nieśmiertelnikiem. Naprawdę rzadko mógł zobaczyć u przyjaciela ten wyraz
twarzy. Za co był niezwykle wdzięczny losowi. Bo nienawidził go. Tym bardziej,
ilekroć sam był jego powodem. Tak jak teraz.
-Chrzanić
to! – Pocałował go. Mocno, zachłannie. Ten pocałunek nie miał nic wspólnego z
czułą pieszczotą sprzed chwili. – Nic, jesteś mój – wyszeptał mu do ucha,
wiedząc, że przyjaciel i tak go nie słyszy. Lecz to nie miało znaczenia. Musiał
wypowiedzieć te słowa na głos. Dla samego siebie. Bo…
Bał
się.
Może
większość kobiet nie chciała mieć z Nicolasem nic wspólnego, jednak Alex była
inna… Ją fascynował ten cichy, żądny krwi, wściekły pies. Przerażał ją, to
prawda, lecz w taki sposób, w jaki dziecko boi się ognia. Wie, że może się sparzyć,
lecz mimo to wciąż i wciąż, oczarowane wpatruje się trzaskające płomienie, by w
końcu zaryzykować i sięgnąć ręką w sam środek pożogi. Ból stanowi nauczkę na
całe życie.
Alex
w końcu, też postanowi się sparzyć. Tylko czy Nic jej na to pozwoli? Czy, specjalnie
dla niej, nie ugasi tego ognia? Bo ona, jemu również nie była obojętna. Widział
to. Chyba nawet wyraźniej niż sam Nicolas. Świadomość, że powoli go traci była
nie do zniesienia.
Nie
zamierzał, jednak, poddać się bez walki. Przecież…
Przecież
to do niego przyszedł, kiedy miał zły sen. To z nim zaraz będzie się kochał. To
on jest jego panem! Nie ona! On! To jego rozkazów Nicolas musi słuchać. Inaczej…
Nienawidził
siebie za tę ostatnią myśl.
-Nic…
- Patrzył prosto w czarne tęczówki, podczas gdy palce partnera wolno sunęły po
jego policzku w stronę starej blizny. Tej, która wywróciła ich świat do góry
nogami. Można powiedzieć, że to od niej zaczęła się ich wspólna historia.
-Chodź
do mnie…
Wszedł
w niego gwałtownie. Mocno i boleśnie. Jakby też chciał sobie, a może i jemu,
coś udowodnić.
Najpierw
zachłysnął się mieszanką doznań, z trudem łapiąc oddech i zaciskając dłonie na
pościeli. Lecz po chwili ból zmienił się w przyjemność a oni odnaleźli wspólny
rytm. Wtedy wszystko dookoła przestało się liczyć. Paskudna przeszłość…
parszywa teraźniejszość… niepewna przyszłość… Alex… Dziwki w burdelu… Mafijne
porachunki… Trzy prawa… To straciło na znaczeniu. Ważne było tylko to, że są
razem. Stanowią jedność. W tej chwili byli dla siebie całym światem. Nie
potrzebowali nikogo, ani niczego, więcej. Rzeczywistość kończyła się tak gdzie
oni.
Jednak
wszystko, co dobre ma swój kres.
Spełnienie
dosięgło ich w tym samym momencie.
Worick
zacisnął zęby na ramieniu Nicolasa. Brunet, głuchy na wszystko, jęknął głośno,
czując jak ból miesza się z przyjemnością.
Biała
substancja, będąca dowodem popełnionej „zbrodni” pokrywała ich obu, lecz nie
przejęli się tym zbytnio.
Nicolas,
z uśmiechem na ustach, opadł na klatkę piersiową partnera i zaraz potem schował
twarz w zagłębieniu jego ramienia. Worick, nie miał nawet, kiedy zaprotestować.
I nie żeby za bardzo chciał. Oplótł przyjaciela w pasie mocniej przyciągając go
do siebie. Przez chwilę wsłuchiwał się w coraz stabilniejszy oddech bruneta, by
w końcu zorientować się, że ten zasnął. Ostrożnie, żeby nie wyrwać Nica ze snu,
sięgnął po zrzuconą wcześniej kołdrę. Jego również ogarnęła senność. A do rana
jeszcze szmat czasu.
Zasnął
niemal od razu. I tym razem nie śniło mu się nic.
Na
koszmary nie ma nic lepszego niż dobry seks.
Nauczyli
się tego jeszcze w poprzednim życiu.
Oh to bylo calkiem urocze. Krotkie, zwiezlowate iw temat, podobalo mi sie. Zauwazylam kilka literowek i moze zeby sie doczepic powiedzialabym ze Nic nie jest do konca gluchy jak pien. Ledwo co, ale cos slyszy.
OdpowiedzUsuńNo nie mniej, dobra robota.
Dziękuje :).
UsuńA jeśli chodzi o głuchotę Nica, to sugerowałam się tym, co powiedział Doktor Theo, bodajże w 2 odcinki, kiedy Nic walczył z tym Nieśmiertelnikiem klasy 2. Wtedy sam Theo stwierdził, że Nicolas jest głuchy jak pień.