środa, 30 września 2015

Koszmar

Tym razem coś nie z Łan Pisa, a z mojej nowej szczerej miłości :D. Ostatnio mam fazę na anime Gangsta a para głównych bohaterów aż się prosiła żeby zrobić z nich gejów... No to zrobiłam ;). Trochę nie wyszło, bo do chłopaków pasują ostre seksy, a na nie miałam siły, więc... No jest jak jest.

Przepraszam za błędy!



Tytuł: Koszmar
Liczba rozdziałów: one-shot
Gatunek: yaoi
Para: NicolasxWorick
Ograniczenia wiekowe: +18
Info/Uwagi: Cosik nie wyszło… :(


KOSZMAR

Obudził się zlany potem. Pod powiekami nadal krążyły resztki koszmaru, który wyrwał go ze snu. Wspomnienia z przeszłości, od której chyba nigdy się nie uwolni. Pozostanie w nim, aż do parszywego końca.
Przetarł oczy, pragnąc pozbyć się wizji zawieszonych pomiędzy snem a jawą. Dopiero wtedy odkrył, że nie jest w pokoju sam. Tylko jedna osoba była w stanie poruszać się na tyle bezszelestnie, by oszukać jego zmysły. Nawet wtedy, gdy były one przytępione nocnymi koszmarami.
-Nic?
Poczuł ugięcie materaca, a zaraz potem owionął go zapach wody kolońskiej przyjaciela. Wszystko, jak zwykle, w absolutnej ciszy.
Sięgnął do lampki nocnej, chcąc wpuści do pokoju, trochę więcej światła, niż to, jakie dawała uliczna latarnia, próbująca przebić się, swym blaskiem, przez brudne szyby. Lecz nie dotarł nawet do końca łóżka. Jego ręka, delikatnym, acz stanowczym ruchem została przyszpilona do pościeli. Zrozumiał aluzje. Nicolas nie miał ochoty na rozmowy.
-Co tam, partnerze? – Dobrze wiedział, że mężczyzna go widzi. Przynajmniej na tyle, by zrozumieć, co mówi – Też miałeś zły sen? – Wolną ręką wodził po nagich plecach brunetach. Aż lepiły się od potu. – I teraz boisz się spać sam? – Na widok miny przyjaciela, jego wargi wykrzywił wredny uśmiech. – Zgadłem? Chodź, zmieścimy się. – Spróbował się przesunąć i wygospodarować więcej miejsca na wąskim łóżku. Lecz uścisk dłoni nie zelżał ani na moment, skutecznie uniemożliwiając mu zmianę pozycji. To też zrozumiał bezbłędnie.
-Rozumiem… Masz ochotę? – Bardziej stwierdził niż spytał. I tym razem odpowiedź nadeszła przez gesty.
Pocałunek był delikatny, zupełnie jakby Nicolas sprawdzał, czy on też tego chce. Nigdy nie robili nic wbrew temu drugiemu.
Z przyjemnością oddał pieszczotę, smakując tę niezwykłą mieszankę, zarezerwowaną jedynie dla Nica. Połączenie ulubionego piwa i… narkotyków. Dziś smak Celebrera był bardziej wyczuwalny. Nic dziwnego, popołudniu brunet znów zerwał się ze smyczy. To tłumaczyło jego powolne ruchy… Zdążył się już wyszaleć. Nie żeby narzekał, takie tempo idealnie mu dzisiaj pasowało. Chciał jak najdłużej zatrzymać partnera przy sobie.
-Chcesz być na dole czy na górze? – spytał kiedy przerwali pocałunek, by nabrać powietrza.
Nicolas z całą pewnością nie był w nastroju do rozmów. Znów postanowił by jego ruchy udzieliły odpowiedzi. Dosłownie zawisnął nad nim, kolanem moszcząc sobie miejsce pomiędzy jego nogami. Nadal także, przyciskał mu dłoń do łóżka, co zaczynało być trochę niewygodne. Zwłaszcza, że miał ochotę także drugą rękę poczuć ciepło, jakie promieniowało od półnagiego ciała kochanka.
-Rozumiem… - Palcem wodził po tatuażu na plecach bruneta. Nie musiał go widzieć, by bezbłędnie szkicować wyryty na skórze wzór. Znał go na pamięć. Sam miał przecież identyczny. – Ale możesz mnie puścić… Nigdzie ci nie ucieknę…
Nicolas chwilę mu się przyglądał, z nieodgadnionym wyrazem twarzy. W końcu bezgłośnie poruszył ustami, zadając pytanie, które miało być znane tylko jemu.
-Tak, Nic… Obiecuję. – Odpowiedział również jedynie poruszając ustami. I dla potwierdzenia swoich słów, złożył na czole kochanka krótki pocałunek. Dopiero wtedy ten zabrał rękę.
Wplótł uwolnione palce w czarne kosmyki, uśmiechając się przy tym nieznacznie. Uwielbiał to robić. Włosy Nicolasa, wbrew rozsądkowi i ogólnej opinii były niezwykle miękkie. W dodatku pachniały jego ulubionym szamponem.
-To jak? – Przeniósł pieszczotę na kark. – Możemy zaczynać?
Nie czekając na odpowiedź, sięgnął obiema rękami do bokserek partnera. Wsunął dłonie pod cienki materiał i zacisnął je na pośladkach. Nic jęknął, bynajmniej nie z bólu.
-Hej, hej! Musimy, być cicho! Nie chcesz chyba obudzić… - zamilkł nim skończył zdanie. A zaraz potem roześmiał się z własnej głupoty. Kazać głuchemu być cicho! To tak jakby niemowę zrobić mówcą, albo postawić ślepego na czatach. Albo jego wysłać do zakonu.
-Starzejesz się Worick… A ty nie przytakuj! – Sprzedał Nicolasowi solidny cios w potylicę, widząc, że partner patrzy na niego z politowaniem, w dodatku kiwając głową. – Ech… I romantyczny nastrój diabli wzięli! Koniec tego dobrego. Wyskakuj z gatek. – Zaczął pomagać brunetowi w pozbyciu się zbędnej części garderoby. Z nim nie było takich problemów. Zwykle sypiał nago. Tej nocy też. Nie minęła nawet chwila i obaj nie mięli na sobie nic. Zniknęła też kołdra, do tej pory szczelnie zasłaniająca Woricka.
Wyraźnie czuł ciepło drugiego ciała, tak blisko jego własnego. Gorący oddech przyjaciela sunący mu po szyi, ręce badające każdy skrawek skóry, delikatnie, bez pośpiechu. Zupełnie jakby robiły to po raz pierwszy.
-Mam nadzieję, że Allie… - Nie dokończył myśli, bowiem w tej samej chwili Nic spojrzał mu prosto w twarz. A w jego oczach widział nie tyle wyrzut, co…
Rozczarowanie. I coś jakby żal. Smutek… Że nawet w takiej chwili wspomina o kobietach. Tych, które jego uwielbiały, jednocześnie bojąc się i gardząc towarzyszącym mu Nieśmiertelnikiem. Naprawdę rzadko mógł zobaczyć u przyjaciela ten wyraz twarzy. Za co był niezwykle wdzięczny losowi. Bo nienawidził go. Tym bardziej, ilekroć sam był jego powodem. Tak jak teraz.
-Chrzanić to! – Pocałował go. Mocno, zachłannie. Ten pocałunek nie miał nic wspólnego z czułą pieszczotą sprzed chwili. – Nic, jesteś mój – wyszeptał mu do ucha, wiedząc, że przyjaciel i tak go nie słyszy. Lecz to nie miało znaczenia. Musiał wypowiedzieć te słowa na głos. Dla samego siebie. Bo…
Bał się.
Może większość kobiet nie chciała mieć z Nicolasem nic wspólnego, jednak Alex była inna… Ją fascynował ten cichy, żądny krwi, wściekły pies. Przerażał ją, to prawda, lecz w taki sposób, w jaki dziecko boi się ognia. Wie, że może się sparzyć, lecz mimo to wciąż i wciąż, oczarowane wpatruje się trzaskające płomienie, by w końcu zaryzykować i sięgnąć ręką w sam środek pożogi. Ból stanowi nauczkę na całe życie.
Alex w końcu, też postanowi się sparzyć. Tylko czy Nic jej na to pozwoli? Czy, specjalnie dla niej, nie ugasi tego ognia? Bo ona, jemu również nie była obojętna. Widział to. Chyba nawet wyraźniej niż sam Nicolas. Świadomość, że powoli go traci była nie do zniesienia.
Nie zamierzał, jednak, poddać się bez walki. Przecież…
Przecież to do niego przyszedł, kiedy miał zły sen. To z nim zaraz będzie się kochał. To on jest jego panem! Nie ona! On! To jego rozkazów Nicolas musi słuchać. Inaczej…
Nienawidził siebie za tę ostatnią myśl.
-Nic… - Patrzył prosto w czarne tęczówki, podczas gdy palce partnera wolno sunęły po jego policzku w stronę starej blizny. Tej, która wywróciła ich świat do góry nogami. Można powiedzieć, że to od niej zaczęła się ich wspólna historia.
-Chodź do mnie…
Wszedł w niego gwałtownie. Mocno i boleśnie. Jakby też chciał sobie, a może i jemu, coś udowodnić.
Najpierw zachłysnął się mieszanką doznań, z trudem łapiąc oddech i zaciskając dłonie na pościeli. Lecz po chwili ból zmienił się w przyjemność a oni odnaleźli wspólny rytm. Wtedy wszystko dookoła przestało się liczyć. Paskudna przeszłość… parszywa teraźniejszość… niepewna przyszłość… Alex… Dziwki w burdelu… Mafijne porachunki… Trzy prawa… To straciło na znaczeniu. Ważne było tylko to, że są razem. Stanowią jedność. W tej chwili byli dla siebie całym światem. Nie potrzebowali nikogo, ani niczego, więcej. Rzeczywistość kończyła się tak gdzie oni.
Jednak wszystko, co dobre ma swój kres.
Spełnienie dosięgło ich w tym samym momencie.
Worick zacisnął zęby na ramieniu Nicolasa. Brunet, głuchy na wszystko, jęknął głośno, czując jak ból miesza się z przyjemnością.
Biała substancja, będąca dowodem popełnionej „zbrodni” pokrywała ich obu, lecz nie przejęli się tym zbytnio.
Nicolas, z uśmiechem na ustach, opadł na klatkę piersiową partnera i zaraz potem schował twarz w zagłębieniu jego ramienia. Worick, nie miał nawet, kiedy zaprotestować. I nie żeby za bardzo chciał. Oplótł przyjaciela w pasie mocniej przyciągając go do siebie. Przez chwilę wsłuchiwał się w coraz stabilniejszy oddech bruneta, by w końcu zorientować się, że ten zasnął. Ostrożnie, żeby nie wyrwać Nica ze snu, sięgnął po zrzuconą wcześniej kołdrę. Jego również ogarnęła senność. A do rana jeszcze szmat czasu.
Zasnął niemal od razu. I tym razem nie śniło mu się nic.
Na koszmary nie ma nic lepszego niż dobry seks.
Nauczyli się tego jeszcze w poprzednim życiu.




2 komentarze:

  1. Oh to bylo calkiem urocze. Krotkie, zwiezlowate iw temat, podobalo mi sie. Zauwazylam kilka literowek i moze zeby sie doczepic powiedzialabym ze Nic nie jest do konca gluchy jak pien. Ledwo co, ale cos slyszy.
    No nie mniej, dobra robota.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :).

      A jeśli chodzi o głuchotę Nica, to sugerowałam się tym, co powiedział Doktor Theo, bodajże w 2 odcinki, kiedy Nic walczył z tym Nieśmiertelnikiem klasy 2. Wtedy sam Theo stwierdził, że Nicolas jest głuchy jak pień.

      Usuń